Lokalne i kontekstowe czynniki krystalizacji elektoratów

Ireneusz Sadowski (2013) Lokalne i kontekstowe czynniki krystalizacji elektoratów w nowym podziale politycznym, STUDIA POLITOLOGICZNE, vol. 29, ss. 37-78

[fragmenty]

(…)

W związku z tym, że geograficzne linie podziału między zwolennikami lewicy i prawicy sprzed 2005 roku często pokrywają się z obecnymi liniami podziału zgłaszane jest często zastrzeżenie, że nie doszło do reorientacji podziału, tylko nowe podziały na scenie politycznej nałożyły się na wcześniejsze podziały społeczne. Są powody by twierdzić, że taka teza nie jest uprawniona.

Gdyby doszło do prostego przesunięcia, dawny elektorat postsolidarnościowy znalazłby się na pozycjach konserwatywnego, a dawny postkomunistyczny na pozycjach liberalnego. Badania pokazują, że zamiast przesunięcia mamy do czynienia z przetasowaniem. Oczywiście oba podziały w pewnym stopniu się na siebie nakładają (co w zasadzie nieuniknione), ale reorientacja w 2005 roku sięgnęła w naszej próbce 1/3 wszystkich  osób, które głosowały w obu wyborach. Na jeszcze wyższy wskaźnik reorientacji wskazują wyniki ogólnokrajowego Polskiego Generalnego Studium Wyborczego, w świetle których wyniósł on nieco ponad 2/5. Należy to ocenić jako stopień bardzo znaczący, ponieważ maksymalna reorientacja to 1/2 (wówczas nowy podział biegnie w poprzek starego, niejako go unieważniając). Mimo, że oba badania przeprowadzone zostały wedle zupełnie odmiennych planów, zwraca uwagę stopień zbieżności tych oszacowań.

wykres

Czy obecny podział okaże się trwały? Próba predykcji jest dość ryzykowna, o czym przekonała się już Mirosława Grabowska, stawiając w 2004 roku tezę o przewidywanej trwałości podziału postkomunistycznego (Grabowska 2004: 361). Zdecydowana większość – 77% naszych badanych – niezależnie od sympatii politycznych, twierdziła, że podział PO vs PiS został wykreowany sztucznie, tzn. nie odpowiadał początkowo jakiemuś pierwotnemu wobec niego konfliktowi w społeczeństwie. Mimo wszystko badani uważali, że podział ten dobrze odpowiada obecnym różnicom poglądów. Respondenci oceniali też, że aktualnie w polskiej polityce mało jest miejsca na nowe partie, i jedynie najmłodsi (tzn. ludzie przed 40 rokiem życia) daliby szansę jakiemuś nowemu ugrupowaniu.

Gdy pod koniec wywiadu zapytaliśmy wprost o to, jakie są najważniejsze realne podziały społeczne, najczęściej wskazywano następujące kontrasty: biedni/bogaci i uczciwi/nieuczciwi, a podziały takie jak postsolidarność/postkomunizm i socjalliberalizm/konserwatyzm jako najmniej ważne. Jak widać percepcja polityki odbywa się w bardzo prostych, związanych z codziennym życiem kategoriach, nic więc dziwnego, że elementy narracyjne stają się często ważniejsze niż programowe. Tym bardziej, że trzy ostatnie koalicje rządzące, mimo zdecydowanych różnic wizerunkowych, nie prowadziły stanowczo odmiennej polityki w kluczowych dziedzinach. Lewica zaangażowała kraj w wojnę (w Afganistanie i Iraku) i integrowała go z Zachodem, PiS liberalizował system gospodarczy, a liberalne PO podniosło podatki – najwyraźniej to sama polityka sprawia, że ludzie zaczynają postrzegać sprawy programowe jako drugoplanowe. Plany dotyczące najważniejszych decyzji w kwestiach gospodarczych i ustrojowych traktowane są sceptycznie – nakład energii na dokładne zapoznawanie się z programami politycznymi traktowany jest zapewne jako zbyt wysoki w stosunku do względnie niskiego prawdopodobieństwa ich realizacji. Dlatego też raz ukształtowane przekonania o głównych kontrastach światopoglądowych mogą mieć tendencję do względnego utrwalania się, przynajmniej do momentu, w którym nie pojawią się zjawiska czy wydarzenia, które zmienią wiązkę głównych problemów, definiujących podstawowe strony konfliktu politycznego.

Pytanie, na jakie będę starał się dalej odpowiedzieć, dotyczy czynników, jakie leżą u podstaw dzisiejszego podziału społeczno-politycznego. Pozostając w zgodzie z przyjętą operacjonalizacją, pytanie to brzmi: co najlepiej tłumaczy różnice między głosującymi z jednej strony na Komorowskiego i PO, a z drugiej na Kaczyńskiego i PiS? 

(…)

Wnioski

Na potrzeby prowadzonych analiz, nawiązując do koncepcji „przyczynowego leja”, zastosowałem rozróżnienie między bardziej powierzchownymi i głębszych uwarunkowaniami zachowań wyborczych. Można by je systematycznie ująć w trzy poziomy:

a)             Czynniki trzeciego rzędu, najbardziej naskórkowe, to oceny wizerunkowe oraz opinie dotyczące spraw bieżących. Określa się je czasem jako ornamentykę światopoglądową. Tu częściowo przynależą też kwestie problemowe, do których ludzie ustosunkowują się nie na podstawie samodzielnie „wykalkulowanej” oceny, ale na podstawie oceny obdarzanych zaufaniem partii i polityków. Łącznie są to w większej mierze konsekwencje niż przyczyny orientacji politycznej.

b)             Czynniki drugiego rzędu to uzasadnienia światopoglądowe, czyli ideologiczne derywacje, które odgrywają dużą rolę w artykulacji stanowisk w konkretnych sprawach. To zbiór przesłanek, które po uwzględnieniu własnego interesu, decydują o świadomie podejmowanych decyzjach. Nazwijmy to komponentem (bardziej lub mniej) „iluzorycznej samodzielności” (światopoglądowej).

c)             Czynniki pierwszego rzędu to głębsze, często nieuświadomione uwarunkowania dwóch poprzednich. Chodzi o sprawy zakorzenione w przyjętym stylu życia (kwestie obyczajowe), modelu współżycia z innymi (Gemeinschft/Gesselschaft), a także socjalizacji (wartości). Są one związane z codzienną praktyką, np. z uczęszczaniem na msze, definicjami ról społecznych, przynależnością do określonych organizacji i środowisk. Chodzi więc z jednej strony o „way of life” oraz o bodźce ze strony bezpośredniego otoczenia – rodziny, przyjaciół, środowiska zawodowego etc. Bardziej samodzielne kształtowanie się przesłanek światopoglądowych odbywa się na ogół dopiero wówczas, gdy jednostka poddana jest krzyżującym się naciskom i zmuszana jest do każdorazowego „wyliczania” swojego stanowiska w danej kwestii. To również na tym poziomie definiowany jest sam „interes” – to w jakim stopniu odnosi się do własnego dobrostanu, w jakim zaś dobrostanu konkretnych grup czy kręgów społecznych, do których jednostka należy.

 

W zaprezentowanych rezultatach, na poziomie najbardziej naskórkowym dało się zaobserwować, że badani dość dokładnie odtwarzali stanowisko opcji, z którą sympatyzowali. Preferencje wizerunkowe również okazały się nader dobrze dopasowane do ogólniejszych preferencji politycznych. Na poziomie światopoglądowym kluczowy okazał się kilkuelementowy pakiet, obejmujący konserwatyzm (przeciwstawiony liberalizmowi obyczajowemu), antykomunizm (przeciwstawiony „grubej kresce”), etatyzm (przeciwstawiony liberalizmowi ekonomicznemu) oraz ocenę początków transformacji (zwłaszcza Okrągły Stół). Zmienne te nie przesłoniły jednak bardzo wyraźnego wpływu mechanizmów socjologicznych, które stanowią bazowy poziom wyjaśnienia. Środowisko wychowania (kultura chłopów z terenu obecnego województwa podlaskiego), wpływ kręgu krewnych i znajomych (bliskość osób o silniejszych przekonaniach tej samej treści), czy kontekstowość pewnych prawidłowości (odmienne znaczenie niektórych zmiennych – np. wykształcenia – w różnych środowiskach) – istotna rola wszystkich tych czynników jest widoczna niezależnie od kontrastów światopoglądowych. W praktyce oznacza to, że nawet osoby o zbliżonych poglądach na istotne sprawy mogą głosować na różne partie, a dzieje się tak ponieważ ich decyzje zależą w znacznym stopniu od predylekcji najbliższego otoczenia. Wyniki wyraźnie korespondują więc z ustaleniami szkoły Columbia.

Z wyników przeprowadzonych badań wyłania się dylemat, dotyczący najbardziej adekwatnego modelu kształtowania się decyzji wyborczych. Sięgając do określeń o charakterze publicystycznym, można by go ująć następująco: czy głosowanie przebiega raczej wedle modelu „samodzielnego wyborcy”, czy też lepiej opisuje je model „głosowania plemiennego”. W naszej próbie lokalnej większe potwierdzenie uzyskał ten drugi.

(…)