Podstawowe nier贸wno艣ci – wyniki bia艂ostockich szk贸艂

Mo偶na przewidywa膰, 偶e za jaki艣 czas w debacie publicznej g艂o艣niejszy stanie si臋 w膮tek nier贸wno艣ci edukacyjnych w tych obszarach, gdzie dzi艣 s膮 one wzgl臋dnie s艂abo dostrzegane. Jednym z nich s膮 zr贸偶nicowania na poziomie podstawowym. Sprawa wydaje si臋 ciekawa zar贸wno akademicko, jak praktycznie, poniewa偶 wi膮偶e si臋 ze strategiami podejmowania decyzji przez rodzic贸w. Na tym etapie s膮 oni wy艂膮cznymi decydentami w zakresie los贸w edukacyjnych dzieci, lecz 艣wiadomo艣膰 konsekwencji dokonywanych wybor贸w jest r贸偶na. Rodzice cz臋sto podejmuj膮 decyzje w oparciu o swoje w艂asne do艣wiadczenia szkolne, a nie o informacje dotycz膮ce stanu bie偶膮cego. W ostatnich 20-30 latach wiele si臋 jednak zmieni艂o, np. rozwin膮艂 si臋 sektor szk贸艂 niepublicznych. Przyjrzeli艣my si臋 tej kwestii w naszym lokalnym kontek艣cie – podstaw贸wkom w Bia艂ymstoku, by zilustrowa膰 czym obecnie charakteryzuje si臋 ten sektor kszta艂cenia.

W przypadku szk贸艂 podstawowych nie istniej膮 wska藕niki edukacyjnej warto艣ci dodanej, mo偶emy zatem przyjrze膰 si臋 jedynie wynikom testu sz贸stoklasisty – czyli efektom szkolnym brutto. Oznacza to, 偶e patrzymy na generalne skutki uczenia si臋 w danej szkole, nie rozr贸偶niaj膮c tego na ile s膮 one pochodn膮 selekcji uczni贸w na wej艣ciu, a na ile jako艣ci nauczania (zwykle jednego i drugiego). Dane wykorzystane we wpisie pochodz膮 ze strony Okr臋gowej Komisji Egzaminacyjnej w 艁om偶y. Sp贸jrzmy jak wygl膮da艂y wyniki m艂odych bia艂ostoczan w roku 2016.

Na wykresie poni偶ej wida膰 艣rednie wyniki 艂膮czne z j臋zyka polskiego i matematyki (w procentach) dla poszczeg贸lnych szk贸艂 (kolorowe punkty). Pomin臋li艣my tu szko艂y, w kt贸rych do sprawdzianu przyst膮pi艂o mniej ni偶 5 uczni贸w. Przedzia艂y wok贸艂 艣rednich, oznaczone czarnymi, poziomymi odcinaki, to odchylenia standardowe, m贸wi膮ce o tym, czy uczniowie w danej szkole mieli zbli偶one wyniki, czy nie. Du偶e odchylenie (d艂u偶sze linie) wskazuje, 偶e uczniowie zaprezentowali bardziej zr贸偶nicowany poziom przygotowania. Ma艂e odchylenie wskazuje, 偶e uczniowie w konkretnej szkole poradzili sobie podobnie (podobnie s艂abo lub podobnie dobrze). Statystyka odchylenia standardowego jest niezale偶na od samej liczby uczni贸w, a w zakresie +/- jedno odchylenie mie艣ci si臋 oko艂o 2/3 wszystkich obserwacji (przedzia艂 m贸wi wi臋c zwykle, gdzie lokowa艂y si臋 wyniki wi臋kszo艣ci uczni贸w danej szko艂y).

Pierwsze spostrze偶enie, jakie nasuwa wykres, dotyczy du偶ej mi臋dzyszkolnej rozpi臋to艣ci wynik贸w. O ile szko艂y najlepsze mieszcz膮 si臋 w ca艂o艣ci w g贸rnej 膰wiartce wykresu (75-100), o tyle te s艂absze g贸rn膮 膰wiartk臋 ledwo dotykaj膮. W skrajnych przypadkach oznacza to, 偶e najgorsi uczniowie jednej szko艂y byliby najlepszymi uczniami drugiej. Taki poziom nier贸wno艣ci mo偶na oceni膰 jako g艂臋boki, jako strukturalne “p臋kanie” szkolnictwa.

Po drugie, podzielili艣my szko艂y na publiczne i niepubliczne (prywatne i prowadzone przez niezale偶ne towarzystwa o艣wiatowe). W pierwszej sz贸stce bia艂ostockich szk贸艂 nie znalaz艂a si臋 ani jedna szko艂a publiczna. Najwy偶sze pozycje nale偶膮 do podstaw贸wek prowadzonych przez PTO i STO, a wi臋c szk贸艂 spo艂ecznych. Zdarzaj膮 si臋 szko艂y niepubliczne, w kt贸rych uczniowie osi膮gn臋li wyniki ni偶sze ni偶 艣rednia miejska (68%), ale jest ich niewiele. Warto tak偶e mie膰 na wzgl臋dzie, 偶e w艣r贸d szk贸艂 nieobecnych w zestawieniu, czyli tych, kt贸re mia艂y niewielk膮 liczb臋 sz贸stoklasist贸w albo w og贸le ich nie mia艂y (szko艂y nowe), by艂y zar贸wno szko艂y prywatne jak publiczne, ale nie ma wystarczaj膮cych danych by rzetelnie powiedzie膰 co艣 o ich rezultatach.

Trzecia rzecz to hierarchia szk贸艂 pa艅stwowych. O ile w przypadku szk贸艂 niepublicznych rol臋 w wynikach uczni贸w odgrywa status materialny rodzic贸w, to tutaj teoretycznie wp艂yw tego czynnika nie powinien by膰 istotny. Kluczow膮 rol臋 odgrywa bowiem w za艂o偶eniu rejonizacja szk贸艂. Ma ona jednak paradoksalne konsekwencje. Na szko艂y na艂o偶ony jest obowi膮zek przyj臋cia w pierwszej kolejno艣ci uczni贸w z rejonu, a je艣li zostan膮 wolne miejsca, mog膮 tam si臋 tak偶e uczy膰 inne dzieci. Rejony i zasady rekrutacji s膮 ustalane przez w艂adze miejskie. Wiadomo jednak, 偶e w mie艣cie istniej膮 gorsze i lepsze dzielnice, jedne skupiaj膮 zamo偶niejszych, lepiej wykszta艂conych ludzi, inne ubo偶szych, s艂abiej wykszta艂conych. Jest to konsekwencja m.in. coraz silniej dzia艂aj膮cej w Polsce renty gruntowej, czyli r贸偶nicy w cenie mieszka艅 w r贸偶nych lokalizacjach, ale tak偶e innych, spo艂ecznych proces贸w segregacji (np. dziedziczenia struktury osiedli urz臋dniczych, si臋gaj膮cych nie tylko do czas贸w PRL, ale tak偶e okresu mi臋dzywojennego czy przeprowadzka klasy 艣redniej do dom贸w w suburbiach). W efekcie rejonizacji podzia艂y te nak艂adaj膮 si臋 na selekcje do szk贸艂. W podstaw贸wkach ulokowanych w dzielnicach bogatszych ucz膮 si臋 cz臋sto dzieci rodzic贸w o wzgl臋dnie wy偶szym statusie spo艂ecznym, a to praktycznie zawsze jest czynnik skorelowany z wynikami egzamin贸w. Najlepsze szko艂y publiczne w Bia艂ymstoku ulokowane s膮 albo w 艣cis艂ym centrum albo na osiedlach dom贸w jednorodzinnych. Przyk艂ady stanowi膮 z jednej strony: SP 1 i SP 6, z drugiej SP 16 i SP 28.

Po czwarte, aby lepiej zilustrowa膰 sk膮d si臋 bior膮 mi臋dzyszkolne r贸偶nice warto tak偶e zwr贸ci膰 uwag臋 na jeszcze jedn膮 statystyk臋 opublikowan膮 przez OKE. Chodzi o odsetek uczni贸w, kt贸rzy uzyskali niskie i tych, kt贸rzy uzyskali wysokie wyniki (obie kategorie zdefiniowa艂o samo OKE) – przedstawiamy je na dw贸ch wykresach poni偶ej. Wysoka pozycja rankingowa szk贸艂 prowadzonych przez towarzystwa o艣wiatowe to konsekwencja tego, 偶e bezwzgl臋dna wi臋kszo艣膰 ich uczni贸w uzyskuje wysokie wyniki, a nie ma tam uczni贸w s艂abych. Jest to w jakiej艣 mierze pochodn膮 “efektu r贸wie艣nika” (peer effect), czyli wzajemnego wp艂ywu uczni贸w.

W szko艂ach publicznych wzgl臋dna wi臋kszo艣膰 uczni贸w zwykle nie uzyskuje ani wynik贸w niskich, ani wysokich – tylko 艣rednie. Jednak i tu r贸偶nice s膮 zaskakuj膮co du偶e – w najwy偶ej sklasyfikowanych pa艅stwowych podstaw贸wkach jest oko艂o pi臋膰 razy wi臋cej wynik贸w wysokich, ni偶 w podstaw贸wkach sklasyfikowanych najni偶ej. Pomijamy tu zreszt膮 szczeg贸lny przypadek, jaki stanowi SP 30, kt贸ra jest plac贸wk膮 dedykowan膮 m.in. dla os贸b zaniedbanych 艣rodowiskowo, z trudno艣ciami w uczeniu si臋, b臋d膮cych w sytuacjach kryzysowych lub traumatycznych. Akurat ten konkretny przyk艂ad dobitnie pokazuje, 偶e pozycja szko艂y jest w znacznej mierze konsekwencj膮 szeroko rozumianej rekrutacji, a nie tylko jako艣ci nauczania (nie jest “win膮” szko艂y, 偶e znalaz艂a si臋 tak nisko w zestawieniu). Tych dw贸ch spraw nie da si臋 rozdzieli膰 w oparciu o wska藕niki brutto.

Konsekwencje dla dzieci ucz膮cych si臋 w tych szko艂ach s膮 cz臋sto wi臋ksze, ni偶 zdaje sobie spraw臋 wielu rodzic贸w. Z艂y start na etapie podstawowym w znacznej mierze decyduje o dalszych losach szkolnych. Jednak pole wyboru w praktyce ograniczone jest do szko艂y znajduj膮cej si臋 najbli偶ej domu. Jest to zreszt膮 zupe艂nie naturalne – chodzi przecie偶 tak偶e o bezpiecze艅stwo i wygod臋. Jednak w ten spos贸b rodzice i instytucje edukacyjne reprodukuj膮 lub wr臋cz pog艂臋biaj膮 realne r贸偶nice szans mi臋dzy podopiecznymi. Nie jest przecie偶 tak, 偶e w podstaw贸wkach ze s艂abymi wynikami nie ma dzieci zdolnych czy dobrych nauczycieli. S膮 to jednak dzieci i nauczyciele, kt贸rzy musz膮 sobie niejednokrotnie radzi膰 z wi臋ksz膮 liczb膮 bardzo rozmaitych utrudnie艅 (od 艣rodowiskowych po materialne). Co wi臋cej, obok przebiegaj膮cej w zr贸偶nicowany spos贸b selekcji uczni贸w, odbywa si臋 tak偶e cicha autoselekcja nauczycieli, kt贸rzy w swojej karierze zawodowej zainteresowani s膮 przecie偶 prac膮 w lepszych szko艂ach czy za wi臋ksze wynagrodzenie.

System szkolny, kt贸ry nie jest zorientowany na aktywne przeciwdzia艂anie “strukturalnemu p臋kaniu” o艣wiaty na poziomie podstawowym, niesiony jest dryfem zjawisk pozostaj膮cych poza sfer膮 jego kontroli. Podobnie dzieje si臋 przecie偶 np. w przypadku systemu ochrony zdrowia. W kontek艣cie wdra偶anej w艂a艣nie reformy edukacyjnej warto te偶 zauwa偶y膰, 偶e wskutek likwidacji gimnazj贸w dzieci pozostan膮 w swoich podstaw贸wkach na d艂u偶ej i rzadziej poddawane b臋d膮 “mieszaniu” z innymi uczniami. Tego, czy nier贸wno艣ci edukacyjne w konsekwencji realnie wzrosn膮, dowiemy si臋 najwcze艣niej za kilka lat.

Dwa wykresy o starzeniu si臋 polskiego spo艂ecze艅stwa

O starzeniu si臋 spo艂ecze艅stwa i kryzysie demograficznym dyskutuje si臋 w Polsce ju偶 od paru lat, a jedn膮 z wa偶nych przes艂anek stanowi膮 prognozy ludno艣ciowe GUS. Konsekwencje zmian w strukturze demograficznej spo艂ecze艅stwa s膮 wielorakie, od wp艂ywu na szkolnictwo, przez bilansowanie si臋 systemu emerytalnego, po proporcje opieki nad osobami najm艂odszymi i najstarszymi (zar贸wno w skali sektora us艂ug, jak w indywidualnym bud偶ecie czasu ka偶dego z nas). Zamiast patrze膰 wprz贸d (prognoza), poszukuj膮c alternatywnych scenariuszy ludno艣ciowych, postanowili艣my spojrze膰 wstecz i pokaza膰 kwesti臋 starzenia si臋 spo艂ecze艅stwa w dw贸ch prostych wykresach ilustruj膮cych wieloletnie trendy.

Pierwszy wykres przedstawia “starzenie si臋 spo艂ecze艅stwa” w spos贸b dos艂owny – jako wzrastaj膮c膮 w czasie median臋 wieku w podziale na p艂e膰. Gdyby ustawi膰 ca艂e spo艂ecze艅stwo w dwuszeregu – od najm艂odszych do najstarszych – to w roku 1950 m臋偶czyzna po艣rodku swojego rz臋du mia艂aby 24 lata, a kobieta – 27 lat (ten drugi rz膮d by艂by po prostu wyra藕nie d艂u偶szy). W roku 2015 艣rodki tych szereg贸w wypada艂y na 38 i 41 roku 偶ycia. Co istotne, stabilny trend utrzymuje si臋 od pocz膮tku lat 70-ych. Zatem mimo, 偶e o problemie demograficznym intensywnie dyskutuje si臋 w Polsce od stosunkowo niedawna, to sytuacja i prognozy nie mog膮 by膰 jakimkolwiek zaskoczeniem od bardzo dawna. Co r贸wnie偶 znamienne – cezura roku 1989 praktycznie nie jest na wykresie widoczna (poza okresowym wzrostem r贸偶nicy mi臋dzy kobietami i m臋偶czyznami), wi臋c zmiany ustrojowe, gospodarcze i inne nie zapisa艂y si臋 dystynktywnie na procesie starzenia spo艂ecze艅stwa. Wszystko to dobitnie pokazuje, 偶e kryzys demograficzny nie dopad艂 Polski znienacka, og贸lna tendencja utrzymuje si臋 od ponad 40 lat.

mediana_2

Drugi, r贸wnie prosty wykres, daje dodatkowy wgl膮d w charakter trendu. Widzimy na nim podstawowe komponenty procesu starzenia si臋 spo艂ecze艅stwa – zmieniaj膮c膮 si臋 proporcj臋 ludzi m艂odych do ludzi starych. O ile w roku 1950 osoby w wieku 65+ stanowi艂y zaledwie 5% populacji (na czym wa偶y艂y tak偶e straty wojenne), to z czasem ich udzia艂 stabilnie ro艣nie (drobne fluktuacje zwi膮zane s膮 z sekwencj膮 wy偶贸w聽 i ni偶贸w), by w 2015 roku stanowi膰 ju偶 16% spo艂ecze艅stwa. Wed艂ug GUS w roku 2050 odsetek ten, w ka偶dym z czterech rozpatrywanych przez demograf贸w scenariuszy, wyniesie ponad 30%. Z kolei dzieci w wieku do 14 lat (czyli tzw. wieku “przedprodukcyjnym”) stanowi艂y ponad 1/3 wszystkich Polak贸w w roku 1960 (szczyt okresu “baby boom”), ale z czasem ten odsetek szybko spada艂. Okresowa “g贸rka” w latach 80-ych to czas, w kt贸rym powojenni “baby-boomerzy” za艂o偶yli rodziny. Spadek udzia艂u dzieci w spo艂ecze艅stwie wyhamowuje dopiero mniej wi臋cej w dobie akcesji Polski do UE, co jest w istocie drugim “echem” powojennej eksplozji urodze艅 (tym razem to wnuki “baby-boomer贸w” zak艂adaj膮 rodziny). W zale偶no艣ci od scenariusza GUS przewiduje, 偶e udzia艂 os贸b najm艂odszych wyniesie w 2015 roku od 11% do 14%, a wi臋c tak czy owak jeszcze nieco spadnie.

Wykres pokazuj膮cy co si臋 dzieje na ko艅cach piramidy populacyjnej dobitnie przekonuje, 偶e prognozy wybiegaj膮ce o 35 lat wprz贸d nie s膮 “wr贸偶biarstwem”, poniewa偶 podstawow膮 przes艂ank膮 stanu ludno艣ci w danym momencie jest uprzedni potencja艂 reprodukcyjny. Dzisiejsze dzieci, to jutrzejsi rodzice. Dzi艣 wiemy zatem, 偶e jutrzejszych rodzic贸w jest ponad dwukrotnie mniej ni偶 40 lat temu, wi臋c ewentualna endogeniczna (“samodzielna”), kr贸tkookresowa korekta demograficznego trendu jest mo偶liwa tylko w w膮skim zakresie. Nawet je艣li za艂o偶ymy, 偶e wyra藕nie wzro艣nie przeci臋tna liczba urodze艅, to przecie偶 wymna偶amy j膮 przez liczb臋 matek, kt贸rych w najbli偶szych latach wci膮偶 b臋dzie ubywa膰. Obecnie kobiet w wieku 20-34 lat jest 4,1 miliona, za 15 lat b臋dzie ich 2,8 mln (tyle liczy dzisiejsza kohorta dziewczyn w wieku 5-19 lat, zob. raport GUS).

mlodzi_starzy

Czy to wszystko znaczy, 偶e przysz艂o艣膰 demograficzna Polski zi艣ci si臋 艣ci艣le wed艂ug scenariuszy GUS? Ot贸偶 niekoniecznie. Najs艂abszym ogniwem predykcji demograficznej s膮 bilanse migracyjne. Jej autorzy opierali si臋 na tendencjach z ostatnich lat, przewiduj膮c, 偶e emigracja b臋dzie przez jaki艣 czas przewa偶a艂a nad imigracj膮, a oko艂o roku 2035 zbilansuj膮 si臋 one. Jest to bardzo statyczna i konserwatywna przes艂anka. Ju偶 w tej chwili m贸wi si臋 przewa偶nie o oko艂o milionie Ukrai艅c贸w pracuj膮cych w Polsce, ale ta liczba stale ro艣nie. Liczba pochodz膮cych z r贸偶nych stron 艣wiata ch臋tnych do osiedlenia si臋 nad Wis艂膮 oraz liczba ch臋tnych do wyjazdu z Polski za prac膮 s膮 pochodn膮 r贸偶nic rozwoju gospodarczego. Znaczenie ma nie tylko poziom 偶ycia tutaj, ale tak偶e poziom 偶ycia w innych krajach. W sytuacji wzrostu PKB i przy brakach w sile roboczej nasz kraj zaczyna “demograficzne ssanie”, podczas gdy kraje ogarni臋te kryzysami, wojn膮 i opresywne wobec w艂asnych obywateli “wypychaj膮” cz臋艣膰 swojej ludno艣ci. W tej sytuacji utrzymywanie predykcji o ujemnym do zerowego bilansie migracyjnym wydaje si臋 nierealistyczne. Nap艂yw ludzi do pracy oznacza r贸wnocze艣nie nap艂yw m艂odszych rocznik贸w, a wi臋c potencjaln膮 zwy偶k臋 przyrostu naturalnego. Podczas gdy medianowy Polak zbli偶a si臋 do pi臋膰dziesi膮tki, medianowy mieszkaniec wielu kraj贸w tzw. globalnego po艂udnia to pi臋tnastolatek. R贸偶nice cywilizacyjne s膮 wi臋c jednocze艣nie r贸偶nicami wiekowymi. Nasilanie si臋 zewn臋trznych “uzupe艂nie艅 demograficznych” ju偶 od dawna jest udzia艂em spo艂ecze艅stw zachodnich, a Polacy – wedle wszelkich kryteri贸w – stopniowo do艂膮czaj膮 do tej grupy.

Czy to rych艂o zatrzyma “starzenie si臋” spo艂ecze艅stwa? W 2014 GUS przewidywa艂, 偶e wzrost mediany wieku nieco spowolni po roku 2040, ale w 2050 wyniesie ona ponad 50 lat. Nawet przy ostrej korekcie za艂o偶e艅 dotycz膮cych migracji nie mo偶na przewidywa膰, 偶e w ci膮gu jednego pokolenia obecny trend zostanie odwr贸cony. Na pewno wi臋c “starzenie si臋” nie zostanie powstrzymane w kr贸tkim czasie – wymaga艂oby to ogromnej fali imigracyjnej, na kt贸r膮 Polska niekoniecznie jest gotowa politycznie i spo艂ecznie. Paradoksalnie jednak obni偶enie wieku emerytalnego, bez 偶adnych dodatkowych korekt, mo偶e jeszcze zwi臋kszy膰 “demograficzne ssanie” Polski, poniewa偶 w perspektywie kilkunastu lat relacja liczby pracuj膮cych do liczby pobieraj膮cych 艣wiadczenia mo偶e okaza膰 si臋 tak niekorzystna, 偶e potrzebna b臋dzie natychmiastowa interwencja – albo nag艂e podniesienie wieku emerytalnego albo szersze otwarcie drzwi dla imigrant贸w zarobkowych. Trzeba bowiem pami臋ta膰, 偶e nawet wzrost urodze艅 wynikaj膮cy z program贸w demograficznych pa艅stwa (jak 500+) nie wp艂ynie na liczebno艣膰 rodzimej si艂y roboczej i zmian臋 dynamiki ludno艣ciowej wcze艣niej ni偶 za 20-30 lat. Obecnie przeci臋tny wiek podj臋cia pierwszej pracy to ok. 22 lata, a mediana wieku urodzenia pierwszego dziecka wynosi ponad 27 lat. Co wi臋cej, je艣li nast膮pi szybki wzrost dzietno艣ci, to w populacji wi臋kszy b臋dzie nie tylko udzia艂 os贸b w wieku “poprodukcyjnym” (na emerytur臋 zaczynaj膮 w艂a艣nie przechodzi膰 “baby-boomerzy”), ale r贸wnie偶 w wieku “przedprodukcyjnym”, a w konsekwencji kategoria os贸b pracuj膮cych mo偶e okaza膰 si臋 zbyt ma艂a, by podo艂a膰 niezb臋dnym obci膮偶eniom fiskalnym na rzecz niepracuj膮cych (alternatyw膮 jest szybki wzrost zad艂u偶enia pa艅stwa, a wi臋c przerzucenia dzisiejszych koszt贸w emerytalnych na kolejne pokolenia).

Post臋p cywilizacyjny przynosi nieodwracalne, z punktu widzenia demografii, skutki kulturowe. Trudno dzi艣 przewidywa膰, 偶e m艂odzi ludzie masowo zechc膮 rezygnowa膰 z osobistego rozwoju w okresie m艂odzie艅czym, w tym np. ze studi贸w czy podr贸偶y, by bardzo wcze艣nie oddawa膰 si臋 rodzicielstwu. Zaskoczeniem by艂by tak偶e nag艂y wzrost liczby zawieranych ma艂偶e艅stw czy stabilnych zwi膮zk贸w w og贸le, a to one stanowi膮 podstaw臋 biograficznego zabezpieczenia w sytuacji posiadania dzieci (chodzi o roz艂o偶enie ci臋偶ar贸w wychowawczych, nie tylko finansowych). Paradoksalnie wi臋c sama finansowa 艂atwo艣膰 utrzymania dzieci niekoniecznie najefektywniej s艂u偶y zwi臋kszeniu ich liczby – je艣li spojrze膰 na to szerzej, bywa wprost odwrotnie (kiedy艣 trudniej by艂o wykarmi膰 dzieci, a rodzi艂o si臋 ich wi臋cej). Kolejny paradoks – na t臋 sytuacj臋 wp艂ywaj膮 tak偶e zmiany dotycz膮ce senior贸w, kt贸rzy zachowuj膮c wzgl臋dn膮 sprawno艣膰 fizyczn膮 i intelektualn膮 w momencie przej艣cia na emerytur臋 coraz cz臋艣ciej wybieraj膮 inne priorytety ni偶 “pe艂noetatowa” opieka nad wnukami. Jedni prze偶ywaj膮 drug膮 m艂odo艣膰, inni skupiaj膮 si臋 na swoim zdrowiu i dobrostanie, a widz膮c poprawiaj膮c膮 si臋 sytuacj臋 materialn膮 swoich pracuj膮cych dzieci, mog膮 czu膰 si臋 moralnie zwolnieni z konieczno艣ci bezpo艣redniej pomocy (oferuj膮c w zamian np. dodatkow膮 pomoc finansow膮). Z kolei pa艅stwo bezpo艣rednio dotuj膮c dzieci zwi臋ksza nie tylko prawdopodobie艅stwo samego ich posiadania (w relacji proporcjonalnej do dochod贸w rodzic贸w), ale tak偶e zainteresowanie jako艣ci膮 opieki i edukacji. Cz臋sto – zn贸w paradoks – mo偶e to oznacza膰 rezygnacj臋 z publicznego przedszkola i szko艂y, a wi臋c podkopywa膰 inne inwestycje pa艅stwa w tym obszarze. Te same pieni膮dze (prywatne inwestycje w edukacj臋 dzieci) mog艂yby przecie偶 zapewni膰 ca艂odzienn膮, dobrej jako艣ci opiek臋 nad dzie膰mi (zaj臋cia dodatkowe) ulokowan膮 na terenie macierzystej szko艂y (bez konieczno艣ci wo偶enia dzieci na zaj臋cia pozalekcyjne. Chodzi tak偶e o 艂atwo艣膰 zapewnienia potomstwu dobrej i 艂atwo dost臋pnej opieki zdrowotnej. Globalnie decyzja o posiadaniu i liczbie dzieci zale偶y bowiem nie tyle od stanu portfela, co od trudno艣ci zwi膮zanych z godzeniem roli rodzica z innymi 偶yciowymi potrzebami (praca zawodowa, samorealizacja). Wzrost dziennego spo偶ycia kalorii m贸g艂 spowodowa膰 przej艣cie demograficzne w neolicie, ale nie spowoduje go w epoce nowoczesnej antykoncepcji, mi艂o艣ci romantycznej i marze艅 wzi臋tych z Instagrama. Programy socjalne mog膮 zapewni膰 wzrost urodze艅 w pewnych granicach, ale z pewno艣ci膮 samodzielnie nie zatrzymaj膮 kryzysu demograficznego. Nie gwarantuje tego r贸wnie偶 sam zwrot ku bardziej tradycyjnym warto艣ciom, poniewa偶 pod pewnymi wzgl臋dami spowalnia on rozpocz臋cie aktywno艣ci prokreacyjnej (pieczo艂owity dob贸r partnera, warto艣膰 wstrzemi臋藕liwo艣ci seksualnej). M艂odociana matka zachodz膮ca cyklicznie w ci膮偶臋, to efekt nie tyle konserwatywnych warto艣ci, co s艂abej edukacji i braku perspektyw 偶yciowych.

Wiemy ju偶, 偶e wa偶n膮 konsekwencj膮 programu bezpo艣redniej premii finansowej za dzietno艣膰 okaza艂o si臋 zmniejszenie liczby dzieci 偶yj膮cych w ub贸stwie. Trudno to przeceni膰. Jednocze艣nie nie wiemy jeszcze jakie b臋d膮 efekty demograficzne 500+, ale mo偶emy bezpiecznie za艂o偶y膰, 偶e wyra藕nie wi臋ksze w艣r贸d ubo偶szych ni偶 w艣r贸d bogatych. Skoro oba efekty dotycz膮 g艂贸wnie ludzi mniej zamo偶nych, nale偶a艂oby rozwa偶y膰, czy w programie tym nie wprowadzi膰 progu dochodowego, a zaoszcz臋dzonych 艣rodk贸w nie skierowa膰 na programy: (a) adaptacji i integracji imigrant贸w (nauka j臋zyka, zapobieganie gettoizacji), a nawet “drena偶u m贸zg贸w” (masowe programy stypendialne uzupe艂niaj膮ce ubytki, b臋d膮ce skutkiem “drena偶u” z Polski) oraz (b) po艣rednich (instytucjonalnych) inwestycji w dost臋pno艣膰, kompleksowo艣膰 i jako艣膰 publicznych us艂ug wychowawczo-edukacyjnych. Programy te mog膮 by膰 zreszt膮 w pewnej mierze wsp贸艂zale偶ne, a ten drugi posiada艂by r贸wnocze艣nie walor istotnego wyr贸wnania szans, co jest wa偶ne o tyle, 偶e szkolnictwo jest w Polsce z ka偶dym rokiem coraz mniej egalitarne. Oba mia艂yby zapewne mniejszy efekt dora藕ny, ale w d艂u偶szej perspektywie ich zignorowanie mo偶e okaza膰 si臋 bardzo kosztowne spo艂ecznie.

Strategie kadrowe polskich instytucji naukowych

Czy du偶e wydzia艂y i ma艂e centra badawcze maj膮 w Polsce podobne czy r贸偶ne szanse na uzyskanie wysokiej jako艣ci osi膮gni臋膰 naukowych? Czy poszczeg贸lne dziedziny nauki r贸偶ni膮 si臋 pod tym wzgl臋dem? W ko艅cu – czy w Polsce mamy wzgl臋dnie jednolite pole instytucji naukowych, czy te偶 ich pierwsz膮, drug膮 i ni偶sze ligi? O tych i paru innych kwestiach pisz臋 w artykule, kt贸ry ukaza艂 si臋 w艂a艣nie na 艂amach “Nauki”.
Tekst zamieszczony zosta艂 w wolnym dost臋pie na stronie czasopisma: http://www.nauka-pan.pl/index.php/nauka/article/view/672.

Nature vs nurture

Trwaj膮ce w艂a艣nie Igrzyska Olimpijskie zdaj膮 si臋 po raz kolejny rozstrzyga膰 stary problem – talent (“nature”) czy praca i warunki (“nurture”). O talencie mo偶na by zak艂ada膰, 偶e jest w populacji 艣wiata roz艂o偶ony losowo, jednak niekt贸re wielkie pa艅stwa maj膮 zaskakuj膮co ma艂o medali – jak Indie (1 br膮zowy przy 1236 mln populacji), albo nie maj膮 ich wcale – jak Meksyk (0 medali na 117 mln). W臋gry, o populacji niewiele wi臋kszej ni偶 stolica tego ostatniego, maj膮 6 z艂otych (艂膮cznie 13). Ale najbardziej “efektywne” w dziedzinie sportu okazuj膮 si臋 dotychczas Grenada, Bahamy i Nowa Zelandia.

W Internecie istnieje wygodna por贸wnywarka, obejmuj膮ca osi膮gni臋cia medalowe pa艅stw pocz膮wszy od roku 1896: http://www.medalspercapita.com/.

Medale per capita w RIO

Kilka danych o niedzielnym biegu na pi膮tk臋 w Bia艂ymstoku

W ramach imprezy biegowej Bia艂ystok P贸艂maraton 2016, odby艂 si臋 bieg towarzysz膮cy na聽 5 km. Z ciekawo艣ci zrobi艂am analiz臋 podstawowych danych, kt贸re “wybiegali” uczestnicy.

Na met臋 dobieg艂o 621 zawodnik贸w. Poni偶szy wykres pokazuje rozk艂ad czasu na tym dystansie w podziale na p艂e膰. Wysoko艣膰 s艂upka informuje ile os贸b dobieg艂o na met臋 w danym czasie. Wida膰, 偶e niewielka grupa najszybszych m臋偶czy藕ni potrzebowa艂a na to oko艂o 15 min (najlepszy wynik biegu to 14:58 min!), a kolejna grupa to osoby z czasem oko艂o 18 minut. W tej drugiej grupie pojawiaj膮 si臋 ju偶 kobiety (najszybsza dotar艂a na met臋 po 17:33 min).

czas

Te same wyniki przedstawiam poni偶ej na wykresie skrzypcowym. Pod wzgl臋dem interpretacji jest zbli偶ony do powy偶szego histogramu z t膮 r贸偶nic膮, 偶e jest bardziej wyg艂adzony i nie s膮 widoczne na nim skoki (zamiast surowych danych u偶ytych do histogramu, u偶ywa si臋 tu j膮drowego estymatora g臋sto艣ci). W 艣rodku skrzypie膰 znajduje si臋 dodatkowo wykres skrzynkowy, na podstawie kt贸rego mo偶na powiedzie膰 co艣 o r贸偶nicach w medianie (czyli tego jak szybko dobieg艂a po艂owa kobiet i m臋偶czyzn) i zr贸偶nicowaniu. Wida膰 tu wyra藕niej, 偶e wyniki kobiet skoncentrowane by艂y mocniej wok贸艂 czasu przeci臋tnego wynosz膮cego nieco poni偶ej 30 minut (艣rednia biegu kobiet wynosi艂a 29:57). Skrzypce m臋偶czyzn s膮 bardziej rozci膮gni臋te, co oznacza, 偶e ich wyniki by艂y bardziej zr贸偶nicowane. O ile wielu “niedzielnych” biegaczy i biegaczek mog艂oby rywalizowa膰 na r贸wnych zasadach (spora grupa kobiet pobieg艂a szybciej ni偶 wynosi m臋ska mediana), o tyle istotne r贸偶nice uwypuklaj膮 si臋 na kra艅cach rozk艂adu.

violin

Andrzej – typowy polski profesor

Ewidencyjne bazy POL-on pozwalaj膮 na analiz臋 podstawowych fakt贸w na temat populacji polskich naukowc贸w. Zanim napiszemy o sprawach powa偶niejszych – kilka fun facts. Jakie imiona nosz膮 najcz臋艣ciej rodzimi badacze? Odpowied藕 poni偶ej (por贸wnawcz膮 chmur臋 s艂贸w wykonali艣my w R przy pomocy kodu dost臋pnego na tej stronie).

names_s2

Co ciekawe istniej膮 pewne wyra藕ne wzory dotycz膮ce cz臋sto艣ci wyst臋powania imion na poszczeg贸lnych stopniach kariery naukowej. W艣r贸d magistr贸w najpopularniejsze imiona to Pawe艂 (dalej: Marcin, Piotr) i Anna (dalej: Agnieszka i Katarzyna). Jako, 偶e kobiety stanowi膮 63,3% najm艂odszych badaczy, to mo偶na powiedzie膰, 偶e statystyczny polski asystent nazywa si臋 Anna.

W艣r贸d doktor贸w najpopularniejsze imiona m臋skie to kolejno: Piotr, Tomasz, Krzysztof, a 偶e艅skie to wci膮偶: Anna, Agnieszka, Katarzyna. Kobiety stanowi膮 51,1% badaczy z tym stopniem, st膮d statystyczny polski doktor to r贸wnie偶 Anna.

W艣r贸d doktor贸w habilitowanych zatrudnionych przy prowadzeniu bada艅 najcz臋艣ciej wyst臋puj膮ce imi臋 m臋skie to ju偶: Andrzej. Piotr spada na drugie miejsce, a na trzecie wskakuje Marek. Najwi臋ksza grupa posiadaczek habilitacji to niezmiennie Anny, a dalej: Ma艂gorzaty i Ewy. Kobiety stanowi膮 na tym etapie kariery 37,6%.

W艣r贸d profesor贸w najcz臋stsze imi臋 m臋skie to Andrzej (po nim Jan i Jerzy), a 偶e艅skie – tu nie ma zaskoczenia – Anna (p贸藕niej Maria i Ewa). Andrzej贸w jest w tej grupie ju偶 ponad trzy razy wi臋cej ni偶 Ann, co jest prawie dok艂adnie zgodne ze statystykami p艂ci – kobiety w艣r贸d profesor贸w stanowi膮 25,2%.

Wypada spointowa膰, 偶e wraz z kolejnymi szczebli kariery naukowej ro艣nie prawdopodobie艅stwo, 偶e badacz nazywa si臋 Andrzej, spada natomiast prawdopodobie艅stwo, 偶e nazywa si臋 Anna.

Nowa lista czasopism punktowanych MNiSW

Opublikowana przed 艣wi臋tami聽nowa lista czasopism punktowanych wywo艂a艂a sporo kontrowersji. W por贸wnaniu z zesz艂ym rokiem zmiany dotkn臋艂y przede wszystkim list臋 B, czyli wykaz czasopism krajowych. Mog艂y one liczy膰 na聽dodatkowe 0-5 punkt贸w, kt贸re w tej edycji dodawali eksperci z poszczeg贸lnych dziedzin (opinia 艣rodowiskowa). Zwi臋kszy艂 si臋 w ten spos贸b zakres ocen tych czasopism – o ile poprzednio punktacja wynosi艂a tu od 1聽do 10聽punkt贸w, to obecnie – od 1聽do 15 punkt贸w.

Bezpo艣redniego por贸wnania rozk艂adu punktacji z roku 2014 i 2015 dokonali艣my nak艂adaj膮c na siebie dwa histogramy (wykres poni偶ej). Por贸wnujemy聽tylko聽te聽tytu艂y, kt贸re wyst膮pi艂y na li艣cie B zar贸wno w roku 2014, jak 2015 (co oznacza pe艂n膮 por贸wnywalno艣膰, ale tak偶e pomini臋cie prawie jednej czwartej journali zg艂oszonych w bie偶膮cej edycji).聽W oczy rzuca si臋 przede wszystkim to, 偶e聽rozk艂ad z 2015 roku ma wi臋kszy聽“ogon” po prawej stronie (co zilustrowa艂 ju偶 Emanuel Kulczycki). Wida膰, 偶e rozk艂ad z 2014 by艂 w miar臋 symetryczny wok贸艂 艣redniej, z tym zastrze偶eniem, 偶e czasopism za聽9 i 10 by艂o nieco mniej ni偶 tych za 2 i 3 punkty. W 2015 roku pojawi艂a si臋 wyra藕na asymetria o odwrotnym charakterze – mamy wyra藕n膮 przewag臋 liczbow膮 czasopism z wynikiem wy偶szym ni偶 艣redni. Takie rozk艂ady聽przypominaj膮 nieco sytuacj臋, gdy studentom przygotuje si臋 troch臋 zbyt 艂atwy test. Mog艂o si臋 tak sta膰 m.in. dlatego, 偶e eksperci oceniaj膮c czasopisma w obr臋bie w艂asnej dziedziny mieli powody, by przyznawa膰 raczej wysokie noty – trzeba przecie偶 pami臋ta膰, 偶e w parametryzacji konkuruj膮 nie tylko same jednostki naukowe, ale ca艂e dyscypliny – zw艂aszcza w ramach 艂膮czonych GWO (ta dyscyplina, kt贸ra ma ni偶ej punktowane journale przegrywa w przedbiegach).

Rplot

O ile w roku 2014 wypada艂o redakcji cieszy膰 si臋 z uzyskania 6 lub 7 punkt贸w, poniewa偶 by艂 to wynik ponadprzeci臋tny, to te same warto艣ci w 2015 roku oznacza艂y ju偶 znalezienie si臋 poni偶ej 艣redniej. Ta ostatnia w grupie analizowanych czasopism wzros艂a bowiem z 5,1 do 8,2. Gdyby wzi膮膰 pod uwag臋 wszystkie pozycje na li艣cie B z roku 2015, w tym nowe, 艣rednia wynosi艂aby niewiele mniej – 7,8.

Charakter generalnego kierunku聽zmiany聽punktacji pokazuje dok艂adniej聽poni偶szy wykres. Przedstawiony jest na nim rozk艂ad r贸偶nicy punkt贸w mi臋dzy 2015 i 2014 rokiem (ponownie – tylko tych czasopism, kt贸re by艂y oceniane w ramach listy聽B w obu latach). Wida膰 tu wyra藕nie, 偶e spadk贸w by艂o stosunkowo ma艂o聽i by艂y one niewielkie. Tytu艂y straci艂y聽od jednego do 4 czterech punkt贸w.聽Wzrosty wyra藕nie przewa偶a艂y nad spadkami i wynios艂y do 11 punkt贸w. A偶 67 czasopism awansowa艂o o 8 lub wi臋cej punkt贸w, wliczaj膮c w to spektakularne skoki o 800% (z 1 do 9) czy na drug膮 stron臋 skali (z 3 do 14).

Rplot02

Co oznaczaj膮 te zmiany w szerszej perspektywie?

(1) Wyra藕ny wzrost punktacji czasopism krajowych jest to偶samy z relatywnym obni偶eniem wagi punkt贸w zdobywanych za publikacje na li艣cie A (gdzie 艣rednia jest bez zmian), czyli w czasopismach zagranicznych posiadaj膮cych impact factor (wysok膮 cytowalno艣膰). Warto przypomnie膰, 偶e w parametryzacji wszystkie artyku艂y rozpatruje si臋 艂膮cznie (sumuj膮c), a w przypadku wi臋kszo艣ci jednostek zdecydowanie dominuj膮 publikacje z listy B.

(2) Najwy偶ej punktowane czasopisma z listy B premiuj膮 autor贸w w聽tym samym stopniu co te najs艂absze z listy A. Oznacza to, 偶e dobre opinie krajowych badaczy sta艂y si臋 funkcjonalnym ekwiwalentem ni偶szych warto艣ci impact factora.

(3) Je艣li we藕miemy pod uwag臋 r贸偶nic臋 w trudno艣ci publikacji w czasopismach indeksowanych w JCR i聽krajowych (nawet z powod贸w translatorskich), to os艂abione zosta艂y bod藕ce do pracy nad tymi pierwszymi.

Kobiety w polityce

Tegoroczne wybory parlamentarne r贸偶ni膮 do poprzednich mi臋dzy innymi wi臋ksz膮 ekspozycj膮 kobiet. W trakcie kampanii prezydenckiej uwag臋 zwraca艂a kandydatura Magdaleny Og贸rek, ale obecnie trzy najwi臋ksze si艂y polityczne w Polsce postawi艂y na kobiety jako swoich frontman’贸w (czy mo偶e raczej frontwoman). G艂贸wna rywalizacja wizerunkowa toczy艂a si臋 w kampanii pomi臋dzy Beat膮 Szyd艂o, Ew膮 Kopacz i Barbar膮 Nowack膮. Czy wi臋ksza liczba kobiet na pierwszej linii walki kampanijnej oznacza tak偶e ich wi臋kszy obecnie udzia艂 w polityce? Sprawdzili艣my czy proporcja kobiet w parlamencie faktycznie wyra藕nie zmieni艂a si臋 i czy ewentualne trendy maj膮 charakter lokalny, czy globalny. Wykresy pokazuj膮 odsetek kobiet w ni偶szych izbach parlamentu wybranych pa艅stw w latach 1997, 2005 i 2015 (dane pochodz膮 z zasob贸w Inter-Parliamentary Union:聽http://www.ipu.org/wmn-e/classif.htm).

Odsetek kobiet w polskich 艂awach poselskich w ostatnich 20-stu latach wzr贸s艂 bardzo wyra藕nie – z 13 do 24,1%. Wci膮偶 jednak na tle reszty Europy polska polityka nie nale偶y do sfeminizowanych. Najwi臋cej kobiet w izbach ni偶szych cia艂 ustawodawczych jest w krajach skandynawskich: Szwecji (43,6%), Finlandii (41,5%) i Islandii (41,3%). W wielu innych pa艅stwach tak偶e r贸s艂 ostatnio udzia艂 kobiet w polityce, do spektakularnych zmian dosz艂o w S艂owenii (wzrost czterokrotny), we W艂oszech (wzrost trzykrotny) i na P贸艂wyspie Iberyjskim (prawe dwukrotny w Hiszpanii i ponad dwukrotny w Portugalii). Nawet w najbardziej zmaskulinizowanych parlamentach Europy liczba ta ostatnio wzrasta艂a (w Rumunii w ca艂ym okresie z 7,3 do 13,7%, na W臋grzech spad艂a za艣 co prawda mi臋dzy rokiem 1997 i 2005 z 11,4 do 9,1%, ale ponownie nieznacznie wzros艂a w ostatniej dekadzie do 10,1%). W najwi臋kszych krajach Europy Zachodniej – Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji – trend by艂 podobny, a odsetek kobiet oscylowa艂 wok贸艂 1/3.

europe

W pozosta艂ej cz臋艣ci 艣wiata zr贸偶nicowanie jest pod tym wzgl臋dem wyra藕nie wi臋ksze i niekiedy zaskakuj膮ce. Przyk艂adowo Rwanda i Boliwia maj膮 o wiele bardziej sfeminizowane parlamenty ni偶 Szwecja (wi臋kszo艣膰 parlamentarzyst贸w to kobiety), natomiast Stany Zjednoczone聽podobne s膮 obecnie pod tym wzgl臋dem raczej do Tad偶ykistanu (wi臋cej kobiet zasiada ju偶 w parlamencie Arabii Saudyjskiej). W艣r贸d pa艅stw rozwini臋tych najmniej zbalansowana reprezentacja p艂ci wyst臋puje w Japonii (9%). Kobiety nie zasiadaj膮 za艣 w parlamentach niekt贸rych pa艅stw wyspiarskich na antypodach (Mikronezji, Palau, Tongi, Vanuatu) oraz niekt贸rych pa艅stw arabskich (Katar, Jemen). W艣r贸d pa艅stw du偶ych najmniejsze sfeminizowanie legislatury wyst臋puje w Iranie (3%) i Nigerii (5%).

world

Globalna tendencja w ostatnich 20 latach jest zbli偶ona – liczba kobiet w polityce ro艣nie. Przeci臋tny wzrost dla 175 pa艅stw o kt贸rych dost臋pne s膮 dane wyni贸s艂 11,3 punktu procentowego, zatem prawie dok艂adnie tyle, co w Polsce.